Michał Bryl i Bartosz Łosiak odnieśli w czwartek drugie zwycięstwo w fazie grupowej XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024. Polacy pokonując francuską parę Remi Bassereau/Julien Lyneel 2:0 (21:15, 21:18) już teraz zapewnili sobie awans do ćwierćfinału paryskiego turnieju. - Myślę, że blok-obrona funkcjonował, ale nie tak, jak chcieliśmy. Na szczęście nie popełnialiśmy własnych błędów. Trzymaliśmy swój side-out i tym tak naprawdę zdobyliśmy więcej punktów - powiedział Bartosz Łosiak.
W czwartkowy wieczór Biało-Czerwoni w swoim drugim meczu grupy C zmierzyli się z parą gospodarzy tegorocznych Igrzysk Olimpijskich, a dokładnie duetem Remi Bassereau/Julien Lyneel. W pierwszym secie nasi reprezentanci nie dali rywalom wielu szans na równorzędną grę, wygrywając pewnie do 15. Dużo bardziej wyrównana była druga partia, ale ostatnie słowo należało do Polaków.
- Jestem bardzo zadowolony przede wszystkim z tego, że wygraliśmy ten mecz 2:0. Rywale są nam znani. Myślę, że takim trochę trzecim zawodnikiem mogła być dzisiaj publiczność, bo jednak ta publika, prawie 13 tysięcy ludzi była przeciwko chłopakom, ale cieszę się, że sobie z tym poradziliśmy - podkreślił Grzegorz Klimek, trener polskiej pary.
Sami zawodnicy przyznali po spotkaniu, że byli gotowi na to, iż kibice będą w większości wspierać rywali. - Grają u siebie, także spodziewaliśmy się głośnego dla nich dopingu. Nie zrobiło to na nas wrażenia. Weszliśmy w mecz od początku i jakoś później przyszło - powiedział Michał Bryl.
Pierwsze spotkanie na Igrzyskach Olimpijskich Biało-Czerwoni rozegrali rano o 9.00, a drugie o 21.00. Która godzina jest lepsza do rozgrywania meczów? - Jak się wygrywa - czy to jest rano, czy wieczór nie ma znaczenia. Oby nie w południe, bo bardzo grzeje ostatnimi czasy. Tutaj w ogóle nie potrzebujemy żadnej guarany czy kawy, żeby się pobudzić. Emocje są niesamowite, szczególnie jak się wchodzi na stadion, gdzie jest 13 tysięcy ludzi. Dla nas to jest wyjątkowa chwila i bardzo się cieszymy, że możemy tutaj w ogóle grać - wyznał Michał Bryl.
Co ważne, z meczu na mecz nasi zawodnicy czują się coraz pewniej. - Emocje już trochę opadły. Dzisiaj towarzyszyły nam zupełnie inne uczucia. Mecz otwarcia natomiast zawsze rządzi się swoimi prawami. Tutaj też był lekki stres, ale to był taki bardziej stres w trakcie meczu, że pewne rzeczy nam nie wychodziły tak, jak chcieliśmy. Francuzi pokazali dobrą grę, szczególnie na zagrywce. Najważniejsze, że udało się nam zamknąć to spotkanie 2:0 i myślimy teraz tylko o trzecim meczu - zapewnił Bryl.
Michał Bryl i Bartosz Łosiak mają za sobą już dwa naprawdę dobre rozegrane mecze. Jednak jak zdradził szkoleniowiec polskiego duetu są pewne elementy w grze, które zawodnicy muszą poprawić.
- Rozmawialiśmy już o tym po poprzednim meczu. Rzeczywiście są pewne elementy, które możemy robić lepiej. Myślę, że w niektórych elementach musimy sobie pozwolić na więcej i z tego skorzystać, co mamy, bo potrafimy pewne rzeczy robić, a nie do końca je wykorzystujemy. Potem trochę musimy wydłużać akcje i niepotrzebnie więcej się napracować, żeby osiągnąć cel. Są sprawy do poprawienia, ale to są jakieś tam niuanse, na które trzeba po prostu lepiej zareagować i będzie super - dodał Grzegorz Klimek.
Z kolei Bartosz Łosiak dodał - W tym meczu chcieliśmy na pewno narzucić dużą presją na zagrywce. Jak się popatrzy na ten mecz, to nam tej zagrywki najbardziej brakowało. Musieliśmy nadrabiać innymi elementami. Myślę, że blok-obrona funkcjonował, ale nie tak, jak chcieliśmy. Na szczęście nie popełnialiśmy własnych błędów. Trzymaliśmy swój side-out i tym tak naprawdę zdobyliśmy więcej punktów.
Teraz przed Polakami tak naprawdę dzień przerwy. W sobotę bowiem zmierzą się w ostatnim meczu grupy C z niemiecką parą Ehlers/Wickler, która podobnie, jak Biało-Czerwoni może pochwalić się kompletem zwycięstw. Czy sztab szkoleniowy ma już plan na to spotkanie?
- Plan w gruncie rzeczy to już jest od dawna, bo z tą drużyną znamy się bardzo dobrze, graliśmy z nimi wielokrotnie. Ostatni raz nawet dwa turnieje wstecz - w Gstaad graliśmy z nimi w grupie. Znamy się dobrze. Myślę, że wszystko zależy od ich dyspozycji w zagrywce. Jeżeli dobrze zagrywają to są bardzo groźni, bo mają wysoki blok i na tych odrzuconych piłkach potrafią zasłonić wiele kierunków. To będzie klucz, żeby dobrze przyjmować, ale nie ma się co martwić. Myślę, że nie jesteśmy na straconej pozycji i zrobimy wszystko, żebyśmy mieli to pierwsze miejsce w grupie. A czy da to lepsze rozstawienie, to nie wiem, bo jest kilka rekinów, że tak powiem, z tyłu. Jednak nie będziemy się tym przejmować, bo życie nas nauczyło, że trzeba wygrywać wszystko, co się da i taki mamy plan - wyjaśnił szkoleniowiec reprezentantów Polski.
W sobotę Biało-Czerwoni wybiegną na boisko stadionu przygotowanego na Polach Marsowych w Paryżu z taką samą koncentracją i determinacją, jak na dotychczasowe starcia.
- Cel mamy zawsze taki sam, wychodzimy i staramy się wygrać. Czeka nas fajny mecz z Niemcami. To właśnie z tą parą rozegraliśmy najwięcej spotkań w ciągu tego i poprzedniego sezonu. Z nimi zawsze mecze są ciekawe, interesujące. Zawsze coś się dzieje poza boiskiem. Będzie fajny mecz. Na pobudkę o dziewiątej rano, pierwszy na tym pięknym stadionie, także teraz pójdziemy spać i będziemy wstawać wcześniej kolejnego dnia - zakończył Łosiak.
Dzięki drugie wygranej w fazie grupowej Polacy już teraz zapewnili sobie awans do ćwierćfinału Igrzysk Olimpijskich rozgrywanych w Paryżu. W ostatnim meczu grupy C polska para Michał Bryl - Bartosz Łosiak zmierzą się z niemieckim duetem Ehlers/Wickler. To spotkanie zostanie rozegrane w sobotę 3 sierpnia o godzinie 9.00 na boisku przygotowanych na Polach Marsowych pod Wieżą Eiffla. Stawką tego starcia będzie pierwsze miejsce w grupie.
Źródło: Mariusz Szyszko z Paryża