We wtorkowe popołudnie podopieczne Stefano Lavariniego musiały uznać wyższość broniących mistrzowskiego tytułu z Tokio Amerykanek, ulegając im 0:3. Biało-Czerwone napotkały w meczu ćwierćfinałowym XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich odbywających się w Paryżu na niemal bezbłędnie grające rywalki i zakończyły swój udział w olimpijskich zmaganiach. - Cieszę się, że mogłam tutaj być, ale boli serce, że w takim stylu skończyłyśmy – powiedziała tuż po spotkaniu Magdalena Jurczyk.
- Otrzymałyśmy taką solidną lekcję dzisiaj. Nie miałyśmy niestety w żadnym elemencie punktu zaczepienia i ten wynik wyglądał jak wyglądał - dodała środkowa bloku.
Reprezentacja Polski po nieudanych dwóch pierwszych setach meczu ćwierćfinałowego postawiła się niezwykle utytułowanym zawodniczkom ze Stanów Zjednoczonych. Do stanu 15:15 dyktowała warunki, ale wprowadzone zmiany u przeciwniczek przyniosły USA pożądaną poprawę jakości i efekt w postaci wygranej i awansu do półfinału olimpijskiego.
- Byłyśmy w tym secie mocno zdeterminowane, ale nie wystarczyło na 25 punktów. Zdobyłyśmy ich znacznie mniej. Nie miało już żadnego znaczenia, że dobrze zaczęłyśmy tę partię - powiedziała Jurczyk.
Przed dwoma sezonami nikt nie stawiał na polską reprezentację, że w tak pięknym stylu powróci na najwyższy poziom w kobiecej siatkówce i tym samym awansuje do turnieju olimpijskiego w Paryżu. W środowisku sportowym Biało-Czerwone chwalone są za ogromny postęp, chociaż dzisiaj na pewno dwukrotne brązowe medalistki Siatkarskiej Ligi Narodów mogą czuć niedosyt.
- To dla mnie mimo wszystko było bardzo duże przeżycie. Cieszę się, że mogłam tutaj być, ale boli serce, że w takim stylu skończyłyśmy – podsumowała Magdalena Jurczyk, która stanowiła o sile na środku siatki polskiej reprezentacji.
Źródło: Mariusz Szyszko z Paryża.