- Półfinałowy mecz olimpijskiego turnieju siatkarzy Polska – USA 3:2 stanowił esencję sportu. Było w nim wszystko, i huśtawka nastrojów , i niesamowita walka oraz ambicja, i wola odniesienia zwycięstwa – mówi Leszek Cichy, autor pierwszego, razem z Krzysztofem Wielickim, zimowego wejścia na Mount Everest (8848 m).
Emocje wybitnego himalaisty sięgnęły najwyższych szczytów świata i jak przyznał „w czwartym secie musiał przełączyć telewizor na inny kanał.”
Aleksander Wojciechowski choć jadł chleb z niejednego sportowego pieca, również nerwowo i emocjonalnie nie wytrzymywał w czasie gry siatkarzy Polski i USA.
- Reprezentacja siatkarzy mnie fascynuje. Tworzą zgodny team. Wszystko jest poukładane, a wiem jak trudna jest selekcja. Czasem są kłopoty z doborem dwójki, nie mówiąc o dwunastce graczy, która charakterologicznie świetnie rozumie się – powiedział Trener Roku w Plebiscycie Przeglądu Sportowego oraz najlepszy trener według Międzynarodowej Federacji Wioślarskiej. Jego podopieczni zdobyli w Paryżu brązowy medal, a w Pekinie złoty. W obu przypadkach prowadził czwórkę podwójną.
Aleksander Wojciechowski przebywa aktualnie w Poznaniu gdzie do niedzieli będą rozgrywane mistrzostwa Polski i na pewno będzie trzymać kciuki za sukces Biało-Czerwonych w finale z Francją w Paryżu.
Wicemistrzowi olimpijskiemu w indywidualnym wyścigu szosowym w 1980 roku Czesławowi Langowi w trakcie spotkania przypomniało się kolarskie powiedzenie „iść na zapieku”, gdy zawodnik jedzie już resztkami sił, ale nie poddaje się, nadludzkim zrywem przystępuje do walki i w skrajnie trudnej sytuacji zwycięża.
- Po wygranej z USA czułem się dumny jako Polak i sportowiec. Ten mecz przejdzie do historii naszego sportu. W trakcie spotkania przypomniała mi się również twarda walka w igrzyskach w Moskwie, gdy w trzyosobowej ucieczce miałem dwóch radzieckich rywali – podkreśla Czesław Lang, który od lat z sukcesami organizuje Tour de Pologne.
Jacek Wszoła, podobnie jak polscy siatkarze, cieszył się ze złotego medalu w igrzyskach w Montrealu w 1976 roku.
- Na finałowym meczu z ZSRR nie mogłem być, gdyż dzień później czekały mnie kwalifikacje w skoku wzwyż. Byłem więc skoncentrowany na swoim starcie. Natomiast razem wracaliśmy więc można było dać upust wspólnej radości – wspomina Jacek Wszoła i dodaje, że mecz z USA przeżył na granicy zawału.
Mistrz olimpijski z Montrealu przypomniał słowa Bartosza Kurka po zwycięstwie z USA, że „nie można poddawać w żadnej sytuacji i trzeba walczyć do końca, szczególnie jak coś nie idzie po twojej myśli.”
- Jest to jedna z najważniejszych fraz polskiego sportowca jakie w ostatnich latach słyszałem – podkreślił Jacek Wszoła.